Coraz więcej regulacji prawnych, wyzwania środowiskowe i oczekiwania społeczne stawiają ochronę bioróżnorodności w centrum uwagi firm na całym świecie. Jak przedsiębiorstwa mogą skutecznie mierzyć się z tym wyzwaniem? Czy ich działania wynikają z obowiązków, czy raczej świadomego podejścia do natury? O roli biznesu w ochronie ekosystemów, korzyściach płynących z ochrony przyrody oraz zasadzie „nie szkodzić” rozmawiamy z doktorem Piotrem Mikołajczykiem z Centrum UNEP/GRID-Warszawa.
Jakie są główne motywy stojące za rosnącym zainteresowaniem biznesu tematem ochrony bioróżnorodności? Czy działania podejmowane przez duże koncerny czy korporacje wynikają przede wszystkim z obowiązków regulacyjnych, czy może są przejawem ich dobrej woli i świadomego podejścia do ochrony przyrody?
dr Piotr Mikołajczyk: Myślę, że można to ująć w ten sposób: od dłuższego czasu firmy są świadome, że ich działalność w jakiś sposób wpływa na środowisko. Co więcej, ten wpływ jest dwukierunkowy. Firmy – i to dotyczy nawet tych, które bezpośrednio niczego nie produkują – zdają sobie sprawę, że korzystają z zasobów takich jak energia czy woda lub inne surowce naturalne. Weźmy na przykład przedsiębiorstwa prowadzące działalność produkcyjną, które wykorzystują płody rolne, albo odwrotnie: produkują środki ochrony roślin lub inne substancje, które muszą być środowiskowo bezpieczne. Ich funkcjonowanie wymaga oddziaływania na środowisko, a więc i odpowiedzialności za te działania. Są też firmy, które – mimo że nie zajmują się produkcją w tradycyjnym sensie – również mają swój „ślad ekologiczny”. Przykładem mogą być instytucje finansowe. One również zużywają energię, generują emisje wynikające z codziennego funkcjonowania biur, dojazdów pracowników czy chociażby działalności kafeterii.
Jeśli mówimy o firmach produkcyjnych, ich wpływ na środowisko jest bardziej widoczny. Muszą zadbać o minimalizację zanieczyszczeń, raportowanie zużycia wody, kontrolę emisji czy optymalizację produkcji. Przykładem może być przemysł piwowarski: kiedyś do wyprodukowania jednego litra piwa zużywano kilkanaście litrów wody, dziś o ile pamiętam udaje się zejść poniżej dziesięciu.
Od pewnego czasu firmy zaczęły również bardziej skupiać się na kwestiach klimatycznych, takich jak emisje gazów cieplarnianych czy neutralność klimatyczna. Tematy te zyskały na znaczeniu, a regulacje zaczęły wymagać raportowania emisji czy efektywności energetycznej. W tej perspektywie rozwijały się również strategie CSR (Corporate Social Responsibility), a ostatnio ich miejsce zajęły standardy w obszarze ESG (Environmental, Social, Governance), które w szerszy sposób obejmują zrównoważony rozwój.
Kiedyś CSR koncentrował się głównie na kwestiach społecznych i pracowniczych, choć środowisko też było jego częścią. Dziś, w obszarze ESG, znalazły się już nie tylko takie zagadnienia, jak emisje w trzech zakresach czy ślad węglowy, ale także ochrona zasobów wodnych czy właśnie różnorodności biologicznej.
Jeśli chodzi o przepisy, wcześniejsza dyrektywa NFRD dotycząca raportowania pozafinansowego okazała się niewystarczająca. Brakowało standaryzacji, co utrudniało porównywanie raportów firm czy oceny ich wpływu na środowisko i łańcuchy wartości. Dlatego zastąpiono ją dyrektywą CSRD (Corporate Sustainable Reporting Directive), która wprowadza bardziej szczegółowe wytyczne. To właśnie w jej ramach, obok tematów klimatycznych, pojawiła się różnorodność biologiczna jako jeden z kluczowych obszarów raportowania.
Które przepisy odnoszą się bezpośrednio do kwestii bioróżnorodności? Jakie standardy obowiązują obecnie firmy zobowiązane do raportowania zgodnie z dyrektywą CSRD?
PM: Bioróżnorodność pojawia się w powiązanych dokumentach, takich jak choćby standardy raportowania ESRS (European Sustainability Reporting Standards). Firmy przygotowujące raporty zgodnie z jednolitymi unijnymi standardami raportowania zrównoważonego rozwoju są zobowiązane do uwzględnienia w nich bioróżnorodności.
W ramach standardów ESRS wyodrębniono pięć kluczowych zakresów dotyczących środowiska. Czyli, dotychczas firmy były przyzwyczajone do zajmowania się kwestiami środowiskowymi, takimi jak gleba, zanieczyszczenia, woda czy emisje. Jednak wraz z wejściem w życie dyrektywy CSRD włączono do nich nowe obszary, w tym różnorodność biologiczną i ekosystemy.
Jest to szczególne wyzwanie dla przedsiębiorstw produkcyjnych, które dotąd skupiały się na takich kwestiach, jak np. oczyszczanie ścieków, zarządzanie odpadami czy emisjami. Kwestie bioróżnorodności są dla nich pewną nowością, wymagającą zaangażowania dodatkowych specjalistów. Standard ESRS E4, który dotyczy bioróżnorodności, jest niezależny od standardów związanych z kwestiami zmian klimatu i uwzględnia takie aspekty, jak oddziaływanie na gatunki i ekosystemy.
Dodatkowo obowiązuje tzw. taksonomia – rozporządzenie ustanawiające ramy dla zrównoważonych inwestycji. Taksonomia obejmuje sześć celów środowiskowych, w tym ochronę i odbudowę bioróżnorodności. Zatem, aby działalność firmy była uznana za zrównoważoną, firma musi wykazać pozytywny wpływ na przynajmniej jeden z tych celów, jednocześnie nie powodując szkód w pozostałych pięciu. Zasada ta nazywana jest DNSH (Do No Significant Harm) i dotyczy także różnorodności biologicznej.
W praktyce oznacza to, że firma, nawet jeśli skoncentruje się na swoich kluczowych obszarach, takich jak emisje czy gospodarka o obiegu zamkniętym, musi w raportach wykazać, że jej działania nie zaszkodziły ekosystemom ani gatunkom. Ten obowiązek dotyczy zarówno firm produkcyjnych, finansowych czy jakichkolwiek innych branż.
Do biznesu warto przemawiać językiem korzyści. Jakie argumenty byłyby najskuteczniejsze, aby przekonać przedsiębiorców do odpowiedzialnego podejścia? Jakie zyski może przynieść ochrona przyrody, a jakie koszty mogą wyniknąć z jej degradacji lub nadmiernej eksploatacji?
PM: Przedsiębiorcy to jedna z kluczowych grup interesariuszy, ponieważ z jednej strony wywierają wpływ – zarówno bezpośredni, jak i pośredni – na gatunki i ekosystemy, a z drugiej, podobnie jak cała ludzkość, są od nich zależni. Żyjemy w świecie, którego jesteśmy częścią, i mamy do dyspozycji jedną planetę. Procesy przyrodnicze to nie tylko dostarczanie zasobów naturalnych, takich jak woda, drewno czy czyste powietrze, ale także zapewnianie bezpieczeństwa, np. ochrony przed klęskami żywiołowymi, retencję wody, ochronę gleb czy zapobieganie erozji.
Działalność człowieka w ogromnym stopniu zależy od ekosystemów, które są źródłem niezliczonych dóbr:, materiałów i korzyści niematerialnych. Mówi się w tym kontekście o tzw. usługach ekosystemowych – świadczeniach, jakie zapewniają ekosystemy. To można poddać analizie ekonomicznej i przeliczać na wartości monetarne.
Odpowiadając na pytanie, co biznes może zyskać, użyłbym więc pojęcia kapitału naturalnego czy właśnie usług ekosystemowych, które przekłada świat przyrody na język ekonomii. Kapitał naturalny obejmuje zasoby, ekosystemy i gatunki – od raf koralowych po lodowce – które są źródłem surowców i dywidend, takich jak chociażby substancje biochemiczne wykorzystywane w przemyśle farmaceutycznym czy kosmetycznym.
Podsumowując, usługi ekosystemowe, czyli świadczenia ekosystemów, mogą być przeliczalne na pieniądze, co stanowi istotny argument dla przedsiębiorstw. Takie podejście pozwala wycenić korzyści płynące z ochrony przyrody i wskazać potencjalne koszty wynikające z jej niszczenia.
Jak mniejsze firmy mogą skutecznie zaangażować się w ochronę bioróżnorodności? Jakie wyzwania muszą przezwyciężyć, aby efektywnie wspierać ekosystemy i chronić gatunki? Od czego powinny zacząć swoje działania w tym obszarze?
PM: Każda firma, niezależnie od swojej skali, ma wpływ na środowisko, ponieważ każda jest częścią większego łańcucha wartości. Nawet mała firma, która działa lokalnie, może mieć negatywny wpływ na ekosystemy, szczególnie jeśli korzysta z surowców, które pochodzą z działalności w innych częściach świata. Na przykład firma kosmetyczna, która wykorzystuje surowce pochodzące z lasów naturalnych lub plantacji awokado, może nie być świadoma swojego śladu wodnego, a uprawy te wymagają dużych ilości wody. Podobnie firma odzieżowa, która wykorzystuje bawełnę, powinna zdawać sobie sprawę z wpływu na przestrzeń naturalną, którą zajmuje plantacja i duże zużycie wody przy uprawie.
Warto zauważyć, że nawet małe firmy, które nie prowadzą globalnej działalności, mogą wpływać na ekosystemy poprzez swoje łańcuchy dostaw, sięgające często poza granice Unii Europejskiej. W takich przypadkach, jeżeli przedsiębiorca ma silną pozycję w łańcuchu wartości, może wprowadzać standardy takie jak Fair Trade, które wpływają na decyzje dostawców w krajach rozwijających się. Nawet mała firma może więc wpłynąć na poprawę warunków pracy i ochronę środowiska w odległych częściach świata, wymagając od swoich dostawców przestrzegania określonych norm dotyczących zrównoważonego rozwoju i ochrony bioróżnorodności.
Jak działać w mniejszej skali? Od czego zacząć na swoim podwórku?
PM: Należy zacząć od przeglądu swojej działalności, czyli przeprowadzenia audytu, który pomoże zidentyfikować, w jaki sposób działalność firmy wpływa na ekosystemy i gatunki. W oparciu o ten audyt, firma już może np. podejmować świadome decyzje dotyczące lokalizacji inwestycji oraz zarządzania jej wpływem na przyrodę.
Pierwszym krokiem jest unikanie negatywnego oddziaływania – czyli zasada „nie szkodzić”. Jeśli istnieje alternatywa dla np. lokalizacji nowej inwestycji, firma powinna wybierać miejsca o mniejszej wartości przyrodniczej. Aby to zrobić, niezbędna jest współpraca ze specjalistami, którzy ocenią wartość ekologiczną terenów, na których firma zamierza działać.
Kolejnym krokiem jest minimalizacja wpływu – jeżeli oddziaływanie na środowisko jest nieuniknione, należy dążyć do zminimalizowania swojego wpływu na ekosystemy. Ważne jest, aby takie decyzje były dobrze przemyślane i jak najmniej ingerujące w środowisko naturalne.
Ostatnim krokiem jest, jeśli to konieczne, podjęcie działań naprawczych, takich jak regeneracja ekosystemów. Przykładem może być finansowanie projektów ekologicznych, które mogą obejmować działania takie jak ochrona torfowisk, odbudowa półnaturalnych łąk, czy zasypywanie rowów w celu poprawy stosunków wodnych w obszarach przyrodniczo cennych. Firmy mogą angażować się w takie projekty, współpracując z ekspertami i organizacjami ekologicznymi, co gwarantuje, że ich działania będą skuteczne, a środki finansowe wykorzystywane w sposób odpowiedzialny. Dzięki takim inicjatywom firmy nie tylko minimalizują swoje negatywne oddziaływanie na środowisko, ale także przyczyniają się do jego odbudowy.
Bardzo cieszy coraz większe zrozumienie roli i funkcji przyrody wśród przedsiębiorców oraz ich zaangażowanie i wsparcie przeróżnych inicjatyw na rzecz zachowania lub odtwarzania cennych ekosystemów. Nasi partnerzy biznesowi realizują z nami takie projekty, współpracując choćby w ramach Programu Re:Generacja, prowadzonego przez nas w całej Polsce i wpisującego się w Dekadę Odtwarzania Ekosystemów proklamowaną przez ONZ. Bardzo dziękujemy!
Bardzo modnym ostatnio wśród firm działaniem jest tzw. “sadzenie lasów”. Na konferencjach i warsztatach często podkreśla Pan, że podejście do tego tematu wymaga zmiany, ponieważ lasu w pełnym tego słowa znaczeniu, zasadzić się po prostu nie da. Dlaczego tak jest i co powinno się zmienić w myśleniu o takich inicjatywach?
PM: Z przyrodniczego punktu widzenia las to znacznie więcej niż tylko drzewa – to cały złożony ekosystem, w którym współistnieją różne elementy: drzewa, roślinność runa, grzyby, zwierzęta, drobnoustroje… cała masa organizmów, których często nawet nie widzimy, bo na przykład żyją sobie zagrzebane w ściółce. Las w pełnym tego słowa znaczeniu jest wynikiem długotrwałego, naturalnego procesu, którego nie da się po prostu sztucznie odtworzyć przez sadzenie tylko jednego składnika, czyli drzew.
Warto być świadomym, że działania takie jak sadzenie drzew są cenne, ale ich efekty należy traktować jako pierwszy krok w kierunku odbudowy przyrody, a nie gotowy ekosystem leśny. Trzeba też zrozumieć, że w pełni dojrzały las to efekt bardzo długiego procesu, który (na szczęście?) wykracza poza możliwości ludzkiej kontroli.
Problemem jest też społeczne przyzwolenie na niszczenie przyrody w imię pozornej rekompensaty. Często przedsiębiorcy lub decydenci uważają, że wycięcie lasu można zrekompensować nasadzeniem drzew w innym miejscu. W rzeczywistości to ogromne uproszczenie.
Dlatego uważam, że powinniśmy precyzyjniej nazywać takie działania i uważać na skróty myślowe. Człowiek, jeśli już, sadzi zatem drzewa, a nie cały las – co jest istotnym rozróżnieniem. Nie mam nic przeciwko profesjonalnie prowadzonej gospodarce leśnej czy akcjom sadzenia drzew, zwiększaniu powierzchni zadrzewionych itd. Robione z głową – czyli bacząc gdzie i co jest sadzone – to bardzo pożyteczne i chwalebne działania służące tak bardzo potrzebnemu zazielenianiu przestrzeni, w której żyjemy, czy też wzmocnieniu i poprawie stanu tzw. zielonej infrastruktury. Istotne tylko jest, aby nazywać rzeczy po imieniu. Mówienie o „sadzeniu lasu” może sugerować, że można szybko stworzyć pełnoprawny ekosystem leśny – las z prawdziwego, przyrodniczego zdarzenia – co jest po prostu niemożliwe. Proces przekształcania sztucznego drzewostanu w „las z prawdziwego zdarzenia” wymaga – nawet w korzystnych warunkach – setek lat. Kluczowym elementem takiego lasu jako dojrzałego ekosystemu jest choćby obecność zdrowej ściółki i gleby, pełnych martwej materii organicznej, a także starych, martwych, przewróconych i zbutwiałych drzew, które stają się domem dla niezliczonych organizmów. To właśnie te elementy są niezbędne do zbudowania bogactwa biologicznego lasu.
Co zamiast “sadzenia lasu”? Czy są działania, które szczególnie Pan rekomenduje?
PM: Przede wszystkim pierwszym krokiem w działaniach na rzecz ochrony przyrody powinna być dokładna diagnoza. Musimy zbadać, z jakim terenem mamy do czynienia: co go wyróżnia przyrodniczo, w jakim jest stanie i jakie zmiany są potrzebne, by osiągnąć pożądany stan. Sam fakt, że widzimy gdzieś dużo drzew czy generalnie obszar jest zielony, nie oznacza jeszcze, że mamy do czynienia z bogactwem przyrodniczym i zdrowym ekosystemem.
Jeżeli mamy do czynienia z naturalnym, dobrze zachowanym ekosystemem – na przykład fragmentem lasu naturalnego czy torfowiskiem – najlepszym działaniem jest ochrona bierna, czyli powstrzymanie się od ingerencji. W takich przypadkach to procesy naturalne najlepiej regulują środowisko. Jednak koncepcja „nicnierobienia” bywa niezrozumiała dla ludzi, którzy oczekują aktywnego działania. Tymczasem dla wielu obszarów przyrodniczych pozostawienie ich samym sobie jest kluczowe, by mogły przetrwać i zachować swoją wartość. Działania tzw. ochrony czynnej, polegającej na właściwej, opartej na specjalistycznej wiedzy, interwencji w ekosystem, są natomiast potrzebne w przypadku ekosystemów zdegradowanych i mają na celu poprawę ich stanu. Także tzw. ekosystemy półnaturalne – ot, choćby już wspomniane kwieciste łąki będące efektem tradycyjnego, ekstensywnego użytkowania ziemi przez człowieka, do swego istnienia wymagają przywrócenia lub kontynuacji sposobu użytkowania, który je stworzył i dzięki któremu w ogóle istnieją.
Aby skutecznie chronić przyrodę, musimy być świadomi, co naprawdę służy środowisku, a co jest tylko pozorem działań proekologicznych. Kluczowe jest zrozumienie różnic między naturalnymi ekosystemami a ich antropogenicznymi „zamiennikami”, a także unikanie uproszczonych rozwiązań, które mogą prowadzić do nieodwracalnych strat. Przyroda, w swojej naturalnej formie, to skarb, którego nie zastąpią zrobione przez człowieka budki dla ptaków czy zrewitalizowane parki miejskie.
Dr Piotr Mikołajczyk, Główny Specjalista – środowisko, bioróżnorodność, Centrum UNEP/GRID-Warszawa. Ukończył studia na Wydziale Biologii Uniwersytetu Warszawskiego. Jego karierę zawodową zapoczątkowała praca naukowo-dydaktyczna na macierzystym Wydziale, w ramach której odbył stypendium naukowe Departamentu Rolnictwa USA. Następnie zaangażował się w działalność związaną z ochroną środowiska, której kolejne etapy obejmowały pracę w Programie Ochrony Środowiska Amerykańskiego Korpusu Pokoju, a następnie w WWF Polska. Dr Mikołajczyk pracuje w Centrum UNEP/GRID-Warszawa od 2001 roku. Angażuje się przede wszystkim w projekty i zadania zarówno o charakterze specjalistycznym, jak i popularyzatorskim obejmujące głównie zagadnienia związane z ochroną i zrównoważonym użytkowaniem różnorodności biologicznej oraz zrównoważonym rozwojem.
Rozmawiała: Katarzyna Łabuz
Rozmowa ESG Trends